Stałam się marionetką,
Niczym pajęczak snuje nić
Z krwi i złudzeń moją egzystencję.
Zerwał sznury złotej wolności,
Głos uwięził w klatce z cienia,
Wystawił na pośmiewisko tłumowi bez twarzy,
Bez litości, bez wahania.
Jednym skinieniem palca z kości
Potrafi złamać skrzydła anioła,
Porzuca w kąt jak zużytą zabawkę,
Z uśmiechem, bez słowa.
Bo dzisiaj nie liczą się
Uczucia i godność człowieka.
Obelgi niczym kamienie z diamentu
Ranią moją twarz jak płatki róży,
Kukiełką jestem z porcelany, bez wartości,
Złamana, bezsilna, w prochu leżąca.
A ja pięścią w stół uderzyć nie mogę,
Powiedzieć "dość" głosem gromu,
W każdej chwili
Mogą odebrać mi głos,
Pozbawić resztek godności.
Oni bawią się losem jak pionkami,
Wystawiają na próbę siłę ognia,
I tą fałszywą litość dają...
Niczym jad węża zatruwają duszę.
Autor wiersza
Damian Moszek.